Zespół Szkół Ogólnokształcących
w Strzelinie
Liceum Ogólnokształcące im Marii Skłodowskiej-Curie
Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny i osiągnąć to za wszelką cenę.

Maria Skłodowska-Curie
© Bartosz Kudła  2012-2024
"psychiczny świat"

pozornie wyjęty ze źródła normalności
o jego skomplikowanej budowie wie tylko ten,
kto rzucił się o ścianę, rozwalając konstrukcję
tak mocną przecież.
co więc robią te kawałki,
które ciężko już zespoić w nowy świat ?
czy jego powykrzywiane części,
nie mogą ułożyć się w końcu jak puzzle ?
trzeba prostej drogi, żeby "pójść na całość"
całość- świat bez szpetnych części
a tu ubierasz się w strój przesiąknięty apatią
i w psychiczności zasypiasz- bez zbędnych słów.

"pół snem, pół życiem"

jestem obok, ale mnie nie dostrzegasz
i mogę ci wykrzyczeć nieznośną prawdę
której w dzień w nieznanym języku nie wyszeptałabym tobie
niezrównany to sen.
zakładam płaszcz suwerena
i choć raz jestem nad tobą- wydając polecenia
mogę ci nawymyślać brutalnych opisów
tylko jakoś dziwnie się tym nie przejmujesz
i kiedy mówię, że jesteś niesmaczny-
kosztujesz swojego uśmiechu
tak niedysponowanego lubię cię widywać-
unikatowe spotkanie.


"inaczej"

idę ulicą, patrzę człowiek 
niby taki jak ja 
a jednak jesteśmy różni
nie na to samo nas stać 
jak Miłosz nużę się szybko budowaniem schodów abstrakcji 
po czym odkrywam że może nie mam racji
kieruje krok w lewo, on idzie w drugą stronę 
czuje, że nasze spotkanie właśnie zostało stracone 
pomyśl z iloma ludźmi ty też się tak minąłeś 
zaczynasz sobie tłumaczyć, że to losu wola 
zadaj sobie pytanie :
" ile zabrać mi zdołał?"
mijasz się z jednym marzeniem 
mijasz się z jedną chwilą 
a może akurat z nią chciałbyś pić czerwone wino
zamiast zrobić to, lepiej zrób tamto 
zamknij drzwi za sobą, tyko inną klamką 
 


"perspektywa człowieka"

z różnych stron mego życia 
słychać tyle innych bitów 
jak w "gorącej dwudziestce" 
nie gram samych hitów 
dzisiaj będę stał pod ścianą 
jutro wyjdę na parkiet 
najpierw zwykła domówka 
potem ruszę na bankiet
taka prosta lekcja ale w skomplikowaniu 
polegająca na kontrastem rzucaniu 
chyba dostałem dwa życia, ale w jednym zestawie
chętnie wychodząc z domu zostawiłbym jedno na ławie 
może z tych perypetii wyciągnę jakieś wnioski 
będę wiedział jak tańczyć 
będę wiedział kiedy pościć 
tu jestem wybitnym uczniem 
prymusem z pierwszej ławki 
od dziecka rozwiązuje wszystkie życiowe zagadki 
wiem już jak to się dzieje, że nie umiem odmawiać 
i wiem jak mam się zachować, żeby ciosu nie zadać
zdam egzamin na sto procent jeśli przetrwam do końca
rozmawiając z losem z twarzą zwróconą do słońca
daję infantylną radę: strzeż się, wiem, że temu nie sprostasz 
najpierw cię rozliczę za gwałt na emocjach. 
 
"Abstrakcyjne uczucie" 

Twoje kochanie jest sztuką
Jak Picasso namalowałeś miłość, nie przedstawiającą nic konkretnego 
Nie jest zbyt czuła-ale ujęła me serce 
Jesteś artystą-wiem to najlepiej 
Twoją miłość na długo zapamiętam
Jak abstrakcyjny obraz jest Twoje uczucie 
Dałam się wciągnąć w ten kierunek sztuki, 
który nie wie jak kochać- a jego miłość jest dziełem

"Prawdziwie wygrać" 

Chcę wykrzyczeć światu sprzeczną wersję 
Chcę bronić kwiaty przed uschnięciem 
Chcę być aniołem stróżem zagubionych ludzi
Wskazać właściwą drogę przed złej wyborem 
Chcę być tam, gdzie zło świętuje wygraną 
Nie po to żeby z nim tańczyć 
Lecz by móc zwalić je z tronu
Nie siłą-dobrą wolą
Prawdziwie wygrać-niech samo abdykuje 


"Bo po co?" 

Może nie biorę na poważnie życia- bo po co ? 
Wolę czasem zbyt naiwnie cieszyć się nim 
Z dziecinną radością przeżywać kolejne dni 
Może chcę być dzieckiem jeszcze jak najdłużej 
Śmiać się na głos kiedy wskoczę w kałużę 
Przytulać mocno i nie wstydzić się kochać 
A ty zarzucasz mi, że nie dorosłam 
Jakby coś złego było w dzieciństwie- tak beztroskim 
Może ja nie chcę dorastać-bo po co ? 


*

Po raz kolejny doświadczam optymizmu
Czy "wieczny pesymizm" istnieje?- pytam
To nie możliwe przecież,
z tak mocnym słowem jakim jest
" NADZIEJA"
Ty- jako człowiek- nie żyjesz w beznadziei
Zawsze jest ONA na lepsze jutro
Nie było jej przez chwile ?
To nic. Nie jesteś przecież egoistą.
Ktoś inny też jej potrzebował.
Po okrągłym torze ludzkości przemierza swoją drogę
a co krąży- zawsze wraca
To jeden z życiowych procesów niezbędnych
do przetrwania
               Trwam wiêc w nadziei...
Malwina Macikiewicz
"Was bedeutet Freundschaft?"



Von jemandem Unterstützung bekommen
und vor allem mit Hilfe ankommen
jemandem mit etwas Freunde machen
aber auch zasammen lachen
zu jemandem in Beziehung stehen
und am Abend gemeinsam ausgehen
bei jemandem Zustimmung finden
und mit jemandem seine Zukunft binden
Rudowłosa piękność.

Jest coraz bliżej, za chwilę zjawi się

rudowłosa w sukni z pożółkłych liści.

Co drugie drzewo żółto-złociste

a i kukurydza traci chlorofil.

Błękitu w górze widać już mniej

tylko  białe cumulusy  nad ziemią.

Dzika róża chyba częściej będzie gościć

w mojej herbacie.

I wreszcie

słońce , którego czerwień już jakby nie ta sama.

Ta malownicza  i  olśniewająca urokiem osóbka

nadchodzi

jest już blisko .


      Arek Jadach  (  III B )




    Książka


W bibliotece na świetlicy

Wszędzie możesz ją spotkać

W każdej coś innego

W  każdej coś wyjątkowego.

Uczą ,  bawią,  rozwijają

i radości nam dodają.


               Agata Kękuś  ( I B )
Z ogromną  radością i satysfakcją witamy w Klubie Talent  naszych młodych poetów: 
Aleksandra Onyszkiewicz
 
Kochać (nie)szczerze
                                                                                 Niespokojna noc

Zerkam na zegarek. Jest 02.38. Na skutek nieopłaconych rachunków, w mieszkaniu panuje mróz. Wstaję w celu znalezienia dodatkowej pary grubych skarpet. Po dłuższej chwili znajduję je na dnie kartonowego pudełka, w którym przechowuję swoją bieliznę. Otulam się kocem i podchodzę do okna. Jedynym plusem tego mieszkania są widoki. Stoję pogrążona w melancholii i podziwiam uroki oprószonego śniegiem miasta. Nie zauważam ludzi. Na ulicach panuje zupełna cisza.  Moją uwagę przykuwają płatki śniegu o przeróżnych kształtach. Przypominam sobie czas dzieciństwa, kiedy wspólnie z rodzicami lepiliśmy zimą bałwana i rzucaliśmy w siebie śnieżkami. Potem z czerwonymi policzkami przychodziliśmy do domu, siadaliśmy przed kominkiem i piliśmy gorącą czekoladę z bitą śmietaną. To moje ulubione wspomnienie, przywołuję je ilekroć patrzę na zimowy pejzaż.
Z tego stanu wyrywa mnie hałas dobiegający zza drzwi.
-Wróciła...-szepnęłam do siebie.
Podchodzę pod drzwi. Ociągam się z szukaniem klucza, jednak odgłosy stają się coraz głośniejsze. Słyszę stłumiony chichot i dźwięki tłuczonego szkła. Zdaję sobie sprawę, że muszę już wpuścić pijaną matkę do domu, gdyż chcę uniknąć skarg sąsiadów i ponownej wizyty dozorcy kamienicy.
-Kochanie, co tak długo?- pyta matka, po czym wybucha śmiechem.
Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Z ogromnym hałasem do mieszkania wpada matka wraz ze swoim partnerem Krystianem.
Szybko zbieram rozbitą butelkę po najtańszym winie z korytarza, kalecząc się przy tym boleśnie w rękę.
Wchodzę do mieszkania, wyrzucam odłamki do kosza i opatruję dłoń.
-Jesteś nieodpowiedzialna, mamo. Jest trzecia w nocy. Dziś poniedziałek. Ludzie muszą wstać do pracy, szkoły, a ty w tym czasie imprezujesz.
-Ale z ciebie sztywniara, Majka- powiedział Krystian, po czym przewrócił się na stojącą obok lampę i wywrócił ją, robiąc przy tym dużo hałasu.
Miałam ochotę wyrzucić go z domu. Nie cierpiałam go. W moich oczach był zwykłym menelem. Pasożytem, który wykorzystywał moją matkę finansowo, a ona na wszystko mu pozwalała.


To krótkie opowiadanie. Mój tekst ma na celu wzbudzenie refleksji u czytelników dotyczących zakończenia.
     Inna miłość

Zabrzęczał dzwonek oznaczający koniec lekcji. Poszedłem do szatni, zarzuciłem na siebie bluzę i wyszedłem ze szkoły. Jest dość chłodno jak na początek września- pomyślałem. Jeszcze kilka dni temu promienie słońca przyjemnie muskały moje ciało, a teraz zastępuje je wiatr. Zmierzałem w kierunku domu. Dziś postanowiłem, że pójdę inną trasą, tak dla odmiany. Chciałem po prostu pójść mniej zatłoczoną drogą, z dala od ludzi. Szedłem pogrążony w melancholii, kiedy nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Prawdopodobnie dochodził on z tunelu. Nie byłem tego pewny, ale pobiegłem to sprawdzić. Nie myliłem się. To, co tam zobaczyłem prawie zwaliło mnie z nóg. Ujrzałem szczupłą,długowłosą szatynkę, która była raz po raz policzkowana przez jakiegoś mężczyznę. Zalała mnie fala gorąca. Byłem tak bardzo zdenerwowany, że moje serce biło jak oszalałe. Ten widok bardzo mnie zabolał, gdyż nienawidzę przemocy, szczególnie wobec kobiet.
-Zostaw ją!!!- krzyknąłem i zacząłem biec w kierunku napastnika.
Mężczyzna podniósł kobietę, cisnął nią o kamienną ścianę, po czym zaczął uciekać.
Niestety był bardzo szybki. Wiedziałem, że nie jestem w stanie go dogonić. Musiałem zająć się tą biedaczką, która po uderzeniu o ścianę, osunęła się bezsilnie na ziemię.
Podszedłem do niej bliżej i zobaczyłem,że z jej nosa sączy się krew.
-Nie bój się, nic ci nie zrobię.
Zatroskany wyciągnąłem chusteczki z plecaka i otarłem jej nos.
-Musi opatrzyć cię lekarz- stwierdziłem stanowczo.
Wziąłem przerażoną dziewczynę na ręce. Szedłem w kierunku ławki. Kiedy dotarliśmy do celu, usadowiłem ją obok siebie. Starałem się być przy tym bardzo delikatny. Chciałem jej dać odetchnąć, gdyż zauważyłem, że jest bardzo słaba. Żałowałem, że nie mam przy sobie komórki. Mógłbym zadzwonić na pogotowie i na policję. Jak tylko odetchnie, zaprowadzę ją do szpitala. Jej zdrowie jest teraz dla mnie najważniejsze...czuję się za nią odpowiedzialny. Kiedy wyciągnąłem w jej kierunku butelkę z wodą, dziewczyna spojrzała mi głęboko w oczy.
-Przepraszam...-wyszeptała.
Zbiła mnie tym z pantałyku.
-Co? Nie rozumiem. Za co mnie przepraszasz? Przecież nic nie zrobiłaś-odpowiedziałem.
-Nie osądzaj Marcina, on na pewno nie chciał tego zrobić. Kocha mnie, a ja kocham jego. To moja wina...źle się dziś ubrałam. Miał rację.
-Marcin, to ten chłopak, co ciebie uderzył?
-Tak, to mój narzeczony.
Nie rozumiałem. Miłość to wzajemny szacunek, troska o drugą osobę. Miłość to coś cudownego, co nadaje życiu sens. Pomaga zwalczyć uczucie niższości, poczucie wstydu...
Dlaczego więc ktoś pozwolił sobie na poniżenie ,,ukochanej" osoby?
Dlaczego ktoś dopuścił się przemocy wobec osoby, którą ,,kocha"?
Kiedy usłyszałem, że to ze względu na ubiór,odjęło mi mowę. Przecież dziewczyna była ubrana bardzo schludnie i stosownie.
To nienormalne. Każdy ma prawo nosić to, co chce. Istnieje takie coś, jak wolność osobista. Nikt nie ma prawa nam tego odbierać i traktować tak niegodnie, uwłaczająco.
Dlaczego dziewczyna pozwala sobie na takie traktowanie?
To inna miłość?
Czy może jej całkowity brak?